Pielęgnacja włosów to moja mała obsesja i to nie jest żadna
tajemnica. Często na hasło „ ale Ty masz piękne włosy!” mam ochotę spuścić
głowę i powiedzieć, że piękne to one dopiero będą. Każda z nas ma pewien swój
atut, który uwydatnia oraz poświęca im większą uwagę. U mnie są to zdecydowanie
włosy, ponieważ są długie i proste w niecodziennym kolorze. Mam na myśli to, że
zależnie od światła łapią różne kolory, choć zdecydowanie jest to brąz. W
dzisiejszym wpisie chciałabym przybliżyć wam jak wygląda moja pielęgnacja i jak
ją dobieram. Zważywszy na to, że w kalendarzu zdecydowanie króluje jesień i
niestety za oknem również, dlatego przygotowałam plan pielęgnacyjny
uwzględniając to, na co narażam swoje kosmyki przy styczności z różnymi
temperaturami. Zainteresowane?
Zacznijmy od samych podstaw, czyli od tego czym się kieruję
przy wyborze szamponu oraz to jakie u mnie na półce się znajdują. Produkty do
mycia, z którymi mamy styczność w drogerii są w większości naszprycowane
chemią. Mam tutaj na myśli składniki typu SLS (Sodium Laureth Sulfate) w wielu
postaciach. Część z nich jest na tyle mocna, że może nam jedynie zaszkodzić i
podrażnić skórę głowy niż pomóc. Staram się wybierać i polecać te, które w
swoich składach ich nie mają lub są na tyle daleko w składzie, że nie zrobią
nam krzywdy. Te delikatniejsze są dobre do częstego stosowania natomiast skóra
głowy potrzebuję od czasu do czasu porządnego oczyszczenia. Mój ulubiony to ten
z Alterry z dodatkiem moreli, który w Rossmannie kosztuje grosze. Lubię go przede
wszystkim dlatego, że ma bardzo dobry skład i dobrze oczyszcza. Nie podrażnia
skóry głowy i nie powoduje łupieżu. W momencie, gdy potrzebuję konkretnego
oczyszczenia wtedy sięgam po szampon ziołowy z Filomed. Po nim niestety plączą
się włosy natomiast odżywka skutecznie rozwiewa ten problem.
Krok 2. Odżywka
Jeżeli naprawdę chcecie mieć piękne włosy to musicie wdrożyć
sobie nawyk, aby po każdym myciu nakładać na nie odżywkę lub maskę. Tak! Nawet
jak myjecie włosy rano, a każda minuta jest cenniejsza niż złoto. Wtedy też
nakładajcie odżywkę. Ten nawyk to klucz do systematyczności oraz do poprawy
kondycji włosa. W okresie jesiennym stawiam na mocne nawilżenie, dlatego mnie
towarzyszą odżywki, które w składzie mają wiele olei. Postaram się wam
przybliżyć jaką odżywkę wybierać, abyście lepiej ją dostosowały do waszych
potrzeb.
# suche, sztywne,
sianowate i matowe – zrezygnuj z wszelkiego rodzaju protein ( to te, które
na opakowaniach niosą hasła „rekonstrukcja włosa” „odbudowa” itd.) to one mogą
znacznie pogorszyć stan kondycji włosa zamiast znacznie je poprawić . Na tym
etapie warto zainwestować w emolienty, czyli odżywki i maski na bazie olei (np.
Garnier z awokado oraz Kallos Blueberry). To one nadadzą włosom miękkość,
gładkość i blask. Przy założeniu, że myjecie włosy co drugi dzień już po dwóch
tygodniach będziecie wstanie zauważyć pierwsze efekty emolientów.
# ciężkie,
oklapnięte, tłuste i bez życia – tutaj proteiny są mile widziane (np.
Kallos Keratin lub L`oreal Total Repair 5), ale z tego rodzaju pielęgnacją
należy uważać. Najlepiej używać jej do momentu, gdy zauważycie poprawę w
kondycji włosa. Później należy wrócić do tych, o których pisałam wyżej lub
mieszać proteiny razem z emolientami, aby nie przeproteinować włosów.
# trudne do
rozpoznania – w momencie, gdy nie wiemy jaka odżywka lub maska jest dla nas
dobra to znaczy - nie wiemy czy lepsze będą dla nas proteiny czy emolienty,
wtedy możemy sięgnąć po obie i mieszać je w proporcji 1:1.
Krok 3. Olejowanie
włosów – najlepiej na całą noc.
To krok zupełnie opcjonalny i więcej pisałam o nim tutaj,
gdzie w prosty sposób opisałam jak dokładnie się zabrać do tego typu
pielęgnacji oraz co dzięki niej uzyskujemy. Opisałam również kilka olei, które
moim zdaniem są warte uwagi. W drugiej połowie roku, gdy coraz wcześniej robi
się ciemno staram się zwracać większą uwagę na tego typu pielęgnację.
Eksperymentuję z mieszankami przeróżnych olei oraz kupuję nowe. Moim mistrzem
do tej pory jest olejek arganowy, który przy dłuższym stosowaniu nadaję moim
włosom niesamowity blask i miękkość. Często mówi się, że oleje dobieramy pod
kątem porowatości włosów, natomiast wiele z nas nie jest w stanie określić jej
i być tego pewną na sto procent, dlatego ja polecam metodę prób i błędów.
Oleje, które przy mojej wysokoporowatości powinny sprawdzać się super czasami
nie robiły zbyt wiele. Rada jest prosta. Po prostu testujcie, a znajdziecie
swojego świętego grala.
Krok 4. Sylikonowe
serum
Wbrew pozorom jakie zdanie panuję na temat sylikonów to w
gruncie rzeczy nie są one takie złe. Nie wyobrażam sobie, aby ich nie używać w
momencie, gdy moje włosy mają do czynienia z przeskokami temperatur. Lubię je
nakładać w momencie, gdy moje włosy nie są do samego końca suche oraz gdy wiem,
że muszę gdzieś wyjść. Nakładam od samych końców kierując się w górę. Nigdy nie
nakładam tego typu kosmetyków przy nasadzie głowy. To sprawia, że włosy stają
się dociążone, nie puszą się w ciągu dnia oraz są wygładzone. Dodatkowo serum
nadaję blasku. Pamiętajcie, aby kierować się zasadą- mniej znaczy więcej! Łatwo
jest z nimi przesadzić, dlatego ja wyciskam maksymalnie 3 pompki i jestem w
stanie pokryć tą ilością wybraną partię włosów. Moim absolutnym ulubieńcem na tą
chwilę jest L`oreal Magiczna moc olejków – eliksir odbudowujący.
Krok 5. Dieta
W tym punkcie musicie zwrócić uwagę na to co jecie. Nie
tyczy to się tylko i wyłącznie włosów, ale wyglądu zewnętrznego oraz to jak
czujecie się wewnętrznie. Zwróć uwagę na to ile wartości odżywczych dostarczasz
do organizmu oraz jakich witamin. W momencie, gdy prowadzisz aktywny tryb życia
oraz starasz się jeść zdrowo wtedy suplementacja nie jest Ci potrzebna. Na
włosy bardzo dobrze działa napar z czystka i choć smak nie powala na kolana, to
spokojnie można się do niego przyzwyczaić. Jest to napar typowo ziołowy. Prócz
czystka polecam również pokrzywę. Dietę dostosuj wyłącznie pod siebie, a z
czasem podziękują Ci za to nie tylko włosy, ale cały organizm. Staraj się
ograniczać śmieciowe jedzenie, choć wiem, że czasem ciężko jest się oprzeć.
Na sam koniec małe podsumowanie. Sądzę, że wszystkie
jesteśmy zgodne z tym, że poprawa w kondycji włosów wymaga czasu i choć nie
zawsze jesteśmy do tego cierpliwe to czas wynagradza nam cały poświęcony w nie
trud. Plan możesz oczywiście dostosować do siebie, ale pamiętaj o podstawach,
które są niezwykle ważne. Po poprzednich wpisach widzę, że lubicie, gdy piszę o
włosach i chętnie czytam wasze rady i sposoby, dlatego zachęcam do podzielenia
się ze mną oraz z czytelnikami jakie są wasze sposoby na pielęgnacje włosów lub
jakich zasad się trzymacie w sezonie jesiennym.
Do następnego, Elfu.
Uwielbiam tel olejek z L'biotica!! :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię maski z Kallosa, jednak tej jeszcze nie miałam. :)
OdpowiedzUsuńu mnie taki plan zawsze kończy się na tym, że używam sam olej kokosowy ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire